Wypad na Sławę rozpocząłem od zerknięcia na termometr a tu niespodzianka ..11 stopni poniżej 0.Ale że byłem mocno nastawiony na rower nieodpuściłem,ciepłe ciuchy krem na twarz i ogień.droga do Sławy dłuzyła sie nie miłosiernie nie dość że siarczysty mróz to jeszcze delikatny wiaterek czołowy było ciężko.
W Sławie ciepła zapiekanka + kawa z Żabki trochę fot na zamarzniętym jeziorem i powrót do domu przez Łysiny,Golę .Jazda w taki mróz może nie jest normalna ale coż ...pasja to pasja...